
Żyjemy w epoce przesytu wizualnego – każda chwila z naszego życia jest rejestrowana i pokazywana w mediach społecznościowych. Widzimy ilość zamiast jakości, obrazy dewaluują się poprzez ich nadużywanie. Stare porzekadło – „obraz zawiera tysiące słów” – zostało niemal wywrócone do góry nogami, ponieważ w życiu, które toczy się w szybkim tempie miejsca dla słów – mówionych czy pisanych – jest coraz mniej. Wypowiedzi słowne w mediach społecznościowych są ograniczane i skracane – coraz częściej komunikujemy się wyłącznie poprzez obrazy. W konsekwencji słowa na nowo zyskują moc – zwłaszcza gdy używa się ich we właściwym kontekście.

W Chinach modne stało się tradycyjne ustne przekazywanie opowieści. Również na zachodzie powstają kluby i towarzystwa, które oddają się temu zajęciu. Przywiązywanie wagi do słów widać także w wykorzystaniu liternictwa w projektowaniu wnętrz i architektury – słowa i obrazy nie stoją już w opozycji, lecz dopełniają się. Dostosowana do tej tendencji paleta kolorów korzysta z atramentowego błękitu i szarości grafitu ołówka, w przeciwieństwie do odcieni znanych nam ze smartfonów i filtrów stosowanych w mediach społecznościowych.